top of page

Emocje zapisane w ciele: jak usunąć stres z ciała. Joga powięziowa. Yin joga.



Kiedy wybrałam się na moją pierwszą sesję yin yogi miałam wrażenie, że nic się nie dzieje. Pozycje trwają wiele minut, żadnego napinania mięśni, podciągania palców i rzepek kolan do góry. Jednym słowem strata czasu 😉 Jednak po kilkudziesięciu minutach zaczęłam czuć wyraźny dyskomfort. Początkowo proste pozycje stały się zaskakująco intensywne. Miałam wrażenie, że docieram do miejsc, do których jeszcze nie zajrzałam. Bolało mnie wszystko. Ciało i dusza. Kiedy przeszliśmy do bioder nagle w mojej głowie pojawiły się wspomnienia dotyczące pewnej relacji i zaczęłam płakać. Płakałam dalej po sesji 15 min. patrząc w ścianę i zastanawiając się, o czym to było…

Po 2 latach praktykowania yin yogi takie sytuacje są dla mnie zupełnie normalne i nawet się cieszę, kiedy w trakcie sesji uwalniają się intensywne emocje. Spotkanie z yin yogą zapoczątkowało u mnie fascynację rolą powięzi, czyli tkanki łącznej, dzięki której nasze ciało tworzy całość i nie rozsypuje się na oddzielne kawałki. Jako psycholog zawsze uważnie przyglądam się połączeniu ciała i emocji, a praktyka yin yogi jest zupełnie wyjątkową pracą, która dociera dużo dalej niż do ciała. Dziś chciałabym Wam przybliżyć znaczenie pracy z ciałem i wyjaśnić, dlaczego joga powięziowa ma taką moc 🙂

Co to jest powięź?

Yin joga, zwana jogą powięziową, oparta jest przede wszystkim na koncepcji taśm anatomicznych. Taśmy anatomiczne to struktura mięśni i powięzi, którą chyba najbardziej szczegółowo do tej pory zbadał Tom Myers. Myers wyróżnił kilka taśm mięśniowo-powięziowych, ale sam zastrzega, że może być ich dużo więcej. Co ciekawe, wyróżnione taśmy pokrywają się w dużym stopniu z meridianami w medycynie chińskiej. Jednak zostały one opisane na podstawie „twardej” medycyny, w oparciu o sekcje zwłok. Do tej pory medycyna zachodnia traktowała ciało jak worek z odseparowanymi od siebie elementami jak kości, więzadła czy mięśnie. Temat powięzi to stosunkowo niedawne odkrycie. Nie służy ona jedynie jako „opakowanie” dla naszego ciała. Szczegółowo o anatomii powięzi pisałam w poprzednim wpisie o yin jodze. Dziś skupię się jednak na jej związku z naszymi emocjami, ponieważ jest to bardzo cenna wiedza, jeśli chcemy skutecznie zrelaksować ciało i uwolnić skutki stresu!


Powięź spełnia wiele fascynujących ról. Bierze udział w funkcjach ruchowych, czuciowych i metabolicznych. Ma niezwykłą wrażliwość – znajduje się na niej więcej receptorów, niż w innych rodzajach tkanek. Kurczy się, rozciąga i reaguje w trakcie wszystkich czynności ruchowych. Adaptuje się do zmieniających się warunków i odkształca. Jeśli cały dzień siedzimy, niczym zgarbione zombie przed komputerem. to najpewniej skracamy i przykurczamy zginacz biodra. Zmienia to automatycznie ustawienie miednicy, klatki piersiowej i szyi, powodując bóle w odległych rejonach ciała. Zła wiadomość jest taka, że powięź szybko przejmuje negatywne nawyki ruchowe i w efekcie przenosi ich konsekwencje na cały złożony system, jakim jest nasze ciało. Dlatego ból pleców może pochodzić np. z przykurczów w…stopie. Dobra wiadomość- jej plastyczność daje duże możliwości pracy z takimi napięciami np. poprzez masaż powięziowy, integrację strukturalną, rolowanie czy właśnie jogę powięziową 🙂

Dlaczego stres mieszka w ciele?

No dobrze- ale jak to się ma do eliminowania skutków stresu albo doświadczania trudnych emocji w trakcie pracy na powięzi? Odpowiedź jest jak zwykle związana z fascynującą zdolnością naszego ciała. Czyli to co w ciele- to i w głowie. I odwrotnie. Każde wydarzenie z naszego życia, szczególnie to intensywnie wypierane przez nas na poziomie umysłu, znajduje swoje odwzorowanie w ciele. Wdowi garb, dźwiganie czegoś na swoich barkach, niesienie krzyża, zgrzytanie zębami- na pewno znacie te określenia i wielokrotnie widzieliście, że nie są to tylko metafory… Jak pisał Aleksander Lowen w „Duchowość ciała” , twórca psychoterapii poprzez ciało: Często się mówi, że jesteśmy ukształtowani przez nasze przeżycia, lecz teraz chcę to powiedzieć jak najbardziej dosłownie. Nasze ciała odzwierciedlają nasze przeżycia. Dlatego osoby, które np. mają depresję często cechuje określona postawa: zapadnięta klatka piersiowa, pochylona głowa, spuszczony wzrok pokazuje chęć odsunięcia się od świata i skierowanie uwagi na trudne, wewnętrzne przeżycia. Na drugim biegunie może być postawa z bardzo silnie rozwiniętą klatką piersiową, wypchniętą do przodu, silną i zdecydowaną budową. Często jednak jest to jedynie „pancerz” mięśniowy , odcięty od czucia. Zbroja, która powstała, aby uchronić się od cierpienia, od możliwości zbliżenia się do drugiego człowieka. W obu przypadkach praca na powięzi związanej z klatką piersiową może wywołać silne reakcje emocjonalne. Jednocześnie, prowadzona świadomie i w asyście dobrego terapeuty, pozwoli na przyspieszenie procesu zdrowienia. Nie twierdzę, że jest to jedyna i komplementarna metoda pracy, ale warto uwzględnić pracę z ciałem w procesie terapii.

Jak usuwać stres z ciała?

Jednak praca na powięzi nie dotyczy tylko tak trudnych sytuacji. Jest niezwykle użyteczna w codziennym usuwaniu skutków stresu. Powięź bowiem reaguje na napięcie psychiczne szybciej, niż my zdążymy je świadomie zauważyć. Wkurzył Ciebie szef i masz ochotę mu solidnie przyłożyć? O ile nie jesteś zupełnie pozbawiony mechanizmu kontroli emocjonalnej, to raczej tego nie zrobisz 😉 Jednak Twoje ciało zatrzyma impuls ciosu i prawdopodobnie napnie mocno mięśnie, które normalnie biorą w tym udział. W efekcie będziesz odczuwał ból ramion, karku, szyi. Zdałeś egzamin i masz ochotę krzyczeć i skakać z radości, ale przecież „nie wypada”? Twoje ciało zatrzyma impuls chęci skoku i skumuluje napięcie w nogach i miednicy. Ktoś właśnie kieruje do Ciebie krzywdzące słowa, a Ty- zamiast krzyczeć, zaciskasz zęby? Może wieczorem poczujesz bóle głowy i napięcie w żuchwie.

Tak właśnie działa nasze ciało i umysł. Nie zawsze mamy możliwość wyrazić na bieżąco swoje emocje. Szczerze mówiąc, to chwilami nie byłoby to wskazane i naraziłoby nas na jeszcze większy stres 😉 Jednak ważne, aby pozwolić ciału na odreagowanie później- w mądry sposób. Z jednej strony należy napięcie z ciała wyładować. O tym, jak to zrobić pisałam tu. Kiedy proponuję pracownikom firm w trakcie antystresowych warsztatów uderzanie w poduszkę, wprawianie ciała w drżenie czy wydawanie dźwięków- patrzą na mnie w podejrzany sposób 😉 Chwilę później często słyszę, że to było najlepsze ćwiczenie, jakie zrobili w życiu! Z drugiej strony należy rozluźnić, uelastycznić i nawilżyć powięź. Tak jak robimy to w trakcie sesji yin jogi, gdzie poza pracą w asanach używamy też automasażu piłeczkami.

Jeśli ciekawi Was praca na powięzi za pomocą jogi wpadnijcie na warsztaty antystresowe. Jeśli chcecie sięgnąć głębiej i przyjrzeć się również emocjom zapisanym w ciele to polecam wybranie się na sesje TRE, psychoterapii metodą Lowena czy Somatic Experiencing.

Namaste, Kamila


1628 wyświetleń
bottom of page